Ta recenzja Ogrodu Afrodyty pióra Henryka Dasko ukazała się w Gazecie Wyborczej, 31-05-2007 tuż po pierwszym wydaniu powieści (Świat Książki, 2007)
Polska literatura, obcy język
Czytając nową powieść Ewy Stachniak, Garden of Venus (polski tytuł „Ogród Afrodyty”), odczuwałem pewien żal, że ta książka nie została napisana po polsku.
Stachniak, z urodzenia wrocławianka, z wykształcenia anglistka, emigrantka roku 1981, wykłada zasady komunikacji w kanadyjskim koledżu. Jako pisarka jest rara avis, najrzadszą z rzadkich – jak przed nią Eva Hoffman i Jerzy Kosiński. Książka Ewy Stachniak ma niezaprzeczalne walory literackie. Po angielsku napisana jest bez szwów. Nie ma śladu, że autorka pisze w języku wyuczonym. Narracja jest wartka, postacie – – wielowymiarowe, opisy miejsc i wydarzeń – bogate.
Czemu więc żałuję, że ta bezsprzecznie dobra książka nie została napisana po polsku. Bynajmniej nie dlatego, że jej bohaterką jest spolszczona Greczynka. Otóż w ostatnim okresie, drugi raz ciągu ostatniego półwiecza, literatura polska drugi raz popadła całkowicie w problemy peryferyjności i marginesu, uciekając od tradycyjnych związków z i zainteresowań historią Polski. Podobne zjawisko miało miejsce 50 lat temu. Ale pięćdziesiąt lat temu owa peryferyjność zainteresowała talenty wybitne – Hłaskę czy Nowakowskiego, którzy potrafili z niej skonstruować literaturę nową i ważną. Dziś wśród twórców zainteresowanych marginesem, nie widzę wirtuozów więcej niż pojedynczej struny. Pół wieku temu w pełni sił twórczych byli Konwicki, Brandys czy Dygat, dla których historia była koniecznym elementem literatury współczesnej. Dziś, kiedy pisarz prezentujący się we własnych Dziennikach jako twórca poważny, może nawet najpoważniejszy , -pisze powieść o żonie prezydenta RP, – , trudno mi odnaleźć podobne walory we współczesnej prozie. Zaś książka Ewy Stachniak zawiera, obok ciekawie opisanych losów spolszczonej Greczynki istotny komponent tła historycznego– obraz stosunków polsko rosyjskich na przełomie XVIII i XIX stuleci.
Stachniak w sposób niekamuflowany oddaje masowy rozmiar korupcji i kolaboracji, sięgający daleko poza przysłowiową Targowicę. Pierwszy paramour Zofii Potockiej, eks-internuncjusz, Boscamp, ląduje na stryczku w Warszawie. Dlaczego? pyta zdumiony niemniej niż przerażony. Bo brałeś! Wszyscy brali… usiłuje tłumaczyć się Boscamp. Nie, nie wszyscy brali. Ale brał kto mógł, od obcej, bogatej władzy, która przywileje i pieniądze rozdzielała szczodrą ręką. Myślę, że po półwieczu komunizmu ten fragment naszej historii nabiera dodatkowego wymiaru. Dlatego uważam, że książka kanadyjskiej pisarki stanowi również część literatury polskiej.
Henryk Dasko
Henryk Dasko, wybitny eseista, tłumacz Nabokova i Kosińskiego, krytyk literacki, wyemigrował z Polski w 1968 r. Mieszkał w Toronto. Zmarł 16 września 2006. Recenzja Ogrodu Afrodyty napisana w 2006 roku była jednym z jego ostatnich tekstów.